Nigdy dosyć powtarzać, że zanim padnie podejrzenie na układ chłodniczy pompy ciepła, sprawdzić należy koniecznie, czy po stronie dolnego źródła ciepła i po stronie instalacji grzewczej mamy właściwe przepływy, temperatury i ich różnice. Jeśli chodzi o parownik to po stronie źródła ciepła powinna istnieć różnica temperatur zasilanie/powrót w granicach od 3 K do 5 K. Natomiast po stronie obwodu grzewczego, czyli na skraplaczu, powinna być różnica między 6 K a 8 K. Oczywiście jednocześnie należy się upewnić, że podane wyżej różnice temperatur występują przy nominalnych wartościach przepływu. Dla dokładności pomiaru bardzo ważne jest, aby końcówki pomiarowe dokładnie przylegały do miejsca, w którym mierzymy temperaturę.
Podejmując się oceny pracy układu termodynamicznego nie można kierować się intuicją, bo ta okazuje się zawodna. Niestety, bardzo często zdarza się, że decyzje o wymianie zespołów układu chłodniczego zapadają na podstawie objawów zewnętrznych, które kierują nasze rozumowanie w fałszywym kierunku. Bardzo często niedoświadczeni instalatorzy są przekonani, że w układzie jest zbyt mało czynnika, gdy pojawia się komunikat „niskie ciśnienie lub odwrotnie, chcą zmniejszać ilość czynnika chłodniczego, jeśli regulator pompy ciepła zgłasza „wysokie ciśnienie”.
Asortyment możliwości regulacyjnych w przypadku pomp ciepła jest bardzo ograniczony. Możemy tylko zmieniać stopień przegrzania, regulując zawór rozprężny i ewentualnie ilość czynnika chłodniczego. Dlatego decyzja o regulacji zaworu rozprężnego powinna być starannie przemyślana i podjęta w oparciu o pomiary ciśnień i temperatur.
Jeden drobny ruch regulacyjny przy zaworze rozprężnym może sprawić, że efektywność urządzenia spadnie o kilkanaście procent. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że skutki wykonanej regulacji dadzą się zmierzyć dopiero po kilku minutach, a będą wyraźnie odczuwalne dopiero po kilku godzinach lub dniach. Dlatego przed przystąpieniem do regulacji trzeba dokładnie wiedzieć, jaki jest stan aktualny i co się chce osiągnąć.