Czy Polsce uda się sprzedać nadmiar węgla na Ukrainę? Politycy i media robią sobie wielkie nadzieje, ale nie ma co się łudzić, że sprzedamy nad Dnieprem jakieś wielkie ilości węgla – piszą dziennikarze portalu WysokieNapiecie.pl
– Dostajemy sporo zapytań od Ukraińców – mówi menedżer dużej spółki węglowej. – Ale w 8 na 10 pytają o antracyt – dodaje.
Antracyt to najlepszy i najdroższy rodzaj węgla energetycznego. Taki właśnie wydobywa się w Donbasie. Jednak większość tamtejszych kopalń musiała przerwać fedrowanie z powodu działań wojennych. Część górników przystąpiła do separatystów, dziesiątki tysięcy uciekło w głąb kraju bądź do Rosji. Gdy w dodatku odcięto prąd, kopalnie zostały zalane.
Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister energetyki Aleksander Greczko w wywiadzie dla agencji UNIAN ujawnił, że z 90 państwowych kopalń pracują tylko 24. Po zawarciu górnicy próbują uruchomić wydobycie w blisko 50 kolejnych kopalniach.
Przed wybuchem wojny w państwowych zakładach wydobywano 70 tys. ton węgla dziennie, teraz zaledwie 20 tys.
Znacznie mniej ucierpiały kopalnie firmy DTEK, należącej do najbogatszego Ukraińca – Rinata Achmetowa, który wzywał do zachowania jedności Ukrainy, ale ostrzegał przed interwencją wojskową. Nowe władze i tak oskarżały go o wspieranie separatystów.
Z kopalni DTEK tylko jedna – „Komsomolec Donbasu” musiała przestać fedrować. Pozostałe wydobywają – wg wiceprezesa DTEK Andrieja Smirnowa 80 tys. ton węgla dziennie.
– Na składach leży 1,7 mln ton węgla – tłumaczy szef Niezależnego Związku Górników Mychajło Wołyniec. – To wystarczy do połowy listopada. A potem? Jego zdaniem do końca sezonu grzewczego Ukraina będzie musiała importować co najmniej 10 mln to węgla.